Słuchajcie, czytelnicy... chociaż nie, czytajcie, drodzy czytelnicy. Miałam zamiar zawiesić tego bloga i nigdy do niego nie powracać. Prawie każdy rozdział jest beznadziejny, więc po co dalej pisać? Jednak tchnięta jakimś przeczuciem, postanowiłam skończyć tą historię. Nawet, jeśli nikt jej nie czyta oraz jeżeli to dopiero początek. Nie poddam się! Nie i już! Wracając do tematu notki, chcę wszystkim życzyć zdrówka, szczęścia, cierpliwości do samego siebie i innych, szalonych i kreatywnych pomysłów, bla bla bla... Czego tam jeszcze chcecie... Może dużej posiadłości w wymarzonym miejscu? Wielu podróży po świecie? Nie wiem... W
każdym razie tej dużej willi też wam życzę. :)
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
~Ranitakk
Blog zawieszony na czas nieokreślony. Jeśli jesteś ciekaw, wejdź, skomentuj, pokaż mi, że ktokolwiek tu bywa.
czwartek, 24 grudnia 2015
czwartek, 29 października 2015
Rozdział piąty cz. I "Poznanie klasy I"
Następnego dnia wstałam dosyć wcześnie- o 6:00. Nie jestem porannym ptaszkiem, żeby wstawać o tak nieludzkiej porze. Postanowiłam obudzić na początku Dalię.
~Dalia, pobudkaaa!!!!
~Coo? Gdzie? Jak? Kiedy? O której?-zapytała zdezorientowana nauczycielka.
~Co-nic, tak sobie Ciebie budzę. Gdzie- w szkole. Jak- brutalnie. Kiedy- teraz. O której- o 6:00 rano.
~Dlaczego mnie budzisz?
~A, bo mam taką zachciankę. Dzięki, że się obudziłaś!-szybko zerwałam rozmowę, by nie narazić się Domanie. Teraz zostały tylko dziewczyny. Poszłam do ich pokoju i wyjęłam wielki kubeł z ich łazienki ("nie wiadomo skąd się wziął"- dop. aut.). Nalałam do niego lodowatą wodę i przytaszczyłam do sypialni. Dobrze, że śpią w jednym pokoju, lepiej uda mi się kawał!-pomyślałam. Już miałam wylewać wodę, gdy Dalia krzyknęła:
~Co one Ci zrobiły?
~Dalia musiałaś teraz?!
~Oczywiście, zemsta jest słodka...-rzekła tajemniczo Dalia i skończyła rozmowę. Wreszcie chlusnęłam na dziewczyny wodą, a one wszystkie zgodnie krzyknęły...:
-AAAAA!!!
-AAAAA!!!
-AAAAA!!!
...i w tym samym czasie upadły z łóżka. ...
-Czy Ci słoń na mózg nadepnął?!-...i tak samo powiedziały.
-Umówiłyście się, że będziecie w tym samym czasie to samo mówiły? I to samo robiły?-zapytałam rozbawiona sytuacją.
-Oczywiście, że nie!-razem szybko wstały i tupnęły swoimi lewymi nogami.
-Oczywiście.-powiedziałam z ironią i skierowałam się do wyjścia. Na odchodnym dopowiedziałam:
-Za pół godziny przy wejściu do zamku.
-Aaaale czzzzekkaj! Ddlaczeggo nnas obbuddziłaś?-zapytała tym razem sama Anastazja trzęsąc się z zimna i szczękając zębami.
-Musimy przecież poznać przynajmniej okolice tego zamku, prawda?-odpowiedziałam i wyszłam z pokoju. Współlokatorki popatrzyły na siebie niepewnie i szybko zajęły się przygotowywać do zwiedzania.
~Dalia, proszę, powiedz, o której zaczynamy śniadanie?
~O ósmej.-odpowiedziała krótko. Chyba ktoś się tu obraził... Nawet nie wiedziałam, ile mi to kłopotów przyniesie...
Dokładnie o w pół do siódmej Aniela, Blanka i Iris stawiły się na miejscu. Rozglądały się we wszystkie strony, ale nigdzie mnie nie dostrzegły. Nagle, pojawiłam się, jakby znikąd.
-Witajcie. Mam nadzieję, że jesteście przygotowane na podróż po zamku?-Zapytałam cichym, lecz wyraźnym głosem. Miałam wrażenie, że przestraszyły się.
-Tak.-powiedziała za wszystkie Aniela.
-Wspaniale, zaczynamy wędrówkę od...-zaczęłam oprowadzać je po szkole. Zdziwiły się, że wszystko wiem, gdzie jest. Jak się czyta, to się wie.-pomyślałam, będąc świadoma tego, że słyszą moje myśli.
Miejscem, gdzie zakończyłyśmy wędrówkę, była Główna sala. Dziewczyny, wymęczone przeze mnie głodnym wzrokiem popatrzyły na jedzenie. Szybko więc się dosiadłyśmy do naszej klasy.
-Dzień dobry, Dalio.- powiedziałam do niej z chytrym uśmiechem.-Wyspałaś się?
-Wyspałabym się, gdyby nie taka jedna upierdliwa, blondynka o kocich, zielonych oczach. Chodzi do klasy I w tej szkole. Może wiesz, która to?- odpowiedziała, a jej głos ociekał słodyczą.
-Nie wiem, Dalio, naprawdę nie wiem. Ale jak ona mogła to zrobić? Obudzić wcześnie naszą najukochańszą nauczycielkę? Toż to zbrodnia!-postanowiłam zgrywać głupią, by tylko zobaczyć szok na twarzy Domany. I udało mi się- jej twarz wyrażała nic, prócz głębokiego szoku. Gdybym miała aparat...
-Nie wiesz? A może to Ci podpowie, kto to taki?- powiedziała, a ja miałam wrażenie, że zachwilę zwymiotuję z nadmiaru słodyczy. Pokazała dyskretnie na swoją głowę.
-Nie wiem, co z PANI głową i psychiką, proszę pani.-podkreśliłam słowo "Pani", wiedząc, że to doprowadzi ją do wściekłości. I nie myliłam się.
-MIAŁAŚ. SIĘ. DO. MNIE. ZWRACAĆ. PO IMIENIU!-mówiła, każde słowo wypowiadając głośniej. Trafiłam w czuły punkt, nieprawdaż?
-Tylko nie zapowietrz mi się tu.*-powiedziałam złośliwie, a Domana wściekła do granic możliwości wyszła szybkim krokiem z sali, obmyślając plan zemsty.
Hejka!
Wiem, dawno nie pisałam, ale to z powodu braku czasu. Mam nadzieję, że rozdział ciekawy. Nie mogę się zdecydować na imiona dla uczniów z klasy I. Jeśli bylibyście łaskawi jakieś zaproponować, byłabym Wam wdzięczna.
*tekst mojego kolegi.
Wasza Ranitakk
Proszę, komentujcie! Tylko szczerze!
~Dalia, pobudkaaa!!!!
~Coo? Gdzie? Jak? Kiedy? O której?-zapytała zdezorientowana nauczycielka.
~Co-nic, tak sobie Ciebie budzę. Gdzie- w szkole. Jak- brutalnie. Kiedy- teraz. O której- o 6:00 rano.
~Dlaczego mnie budzisz?
~A, bo mam taką zachciankę. Dzięki, że się obudziłaś!-szybko zerwałam rozmowę, by nie narazić się Domanie. Teraz zostały tylko dziewczyny. Poszłam do ich pokoju i wyjęłam wielki kubeł z ich łazienki ("nie wiadomo skąd się wziął"- dop. aut.). Nalałam do niego lodowatą wodę i przytaszczyłam do sypialni. Dobrze, że śpią w jednym pokoju, lepiej uda mi się kawał!-pomyślałam. Już miałam wylewać wodę, gdy Dalia krzyknęła:
~Co one Ci zrobiły?
~Dalia musiałaś teraz?!
~Oczywiście, zemsta jest słodka...-rzekła tajemniczo Dalia i skończyła rozmowę. Wreszcie chlusnęłam na dziewczyny wodą, a one wszystkie zgodnie krzyknęły...:
-AAAAA!!!
-AAAAA!!!
-AAAAA!!!
...i w tym samym czasie upadły z łóżka. ...
-Czy Ci słoń na mózg nadepnął?!-...i tak samo powiedziały.
-Umówiłyście się, że będziecie w tym samym czasie to samo mówiły? I to samo robiły?-zapytałam rozbawiona sytuacją.
-Oczywiście, że nie!-razem szybko wstały i tupnęły swoimi lewymi nogami.
-Oczywiście.-powiedziałam z ironią i skierowałam się do wyjścia. Na odchodnym dopowiedziałam:
-Za pół godziny przy wejściu do zamku.
-Aaaale czzzzekkaj! Ddlaczeggo nnas obbuddziłaś?-zapytała tym razem sama Anastazja trzęsąc się z zimna i szczękając zębami.
-Musimy przecież poznać przynajmniej okolice tego zamku, prawda?-odpowiedziałam i wyszłam z pokoju. Współlokatorki popatrzyły na siebie niepewnie i szybko zajęły się przygotowywać do zwiedzania.
~Dalia, proszę, powiedz, o której zaczynamy śniadanie?
~O ósmej.-odpowiedziała krótko. Chyba ktoś się tu obraził... Nawet nie wiedziałam, ile mi to kłopotów przyniesie...
Dokładnie o w pół do siódmej Aniela, Blanka i Iris stawiły się na miejscu. Rozglądały się we wszystkie strony, ale nigdzie mnie nie dostrzegły. Nagle, pojawiłam się, jakby znikąd.
-Witajcie. Mam nadzieję, że jesteście przygotowane na podróż po zamku?-Zapytałam cichym, lecz wyraźnym głosem. Miałam wrażenie, że przestraszyły się.
-Tak.-powiedziała za wszystkie Aniela.
-Wspaniale, zaczynamy wędrówkę od...-zaczęłam oprowadzać je po szkole. Zdziwiły się, że wszystko wiem, gdzie jest. Jak się czyta, to się wie.-pomyślałam, będąc świadoma tego, że słyszą moje myśli.
Miejscem, gdzie zakończyłyśmy wędrówkę, była Główna sala. Dziewczyny, wymęczone przeze mnie głodnym wzrokiem popatrzyły na jedzenie. Szybko więc się dosiadłyśmy do naszej klasy.
-Dzień dobry, Dalio.- powiedziałam do niej z chytrym uśmiechem.-Wyspałaś się?
-Wyspałabym się, gdyby nie taka jedna upierdliwa, blondynka o kocich, zielonych oczach. Chodzi do klasy I w tej szkole. Może wiesz, która to?- odpowiedziała, a jej głos ociekał słodyczą.
-Nie wiem, Dalio, naprawdę nie wiem. Ale jak ona mogła to zrobić? Obudzić wcześnie naszą najukochańszą nauczycielkę? Toż to zbrodnia!-postanowiłam zgrywać głupią, by tylko zobaczyć szok na twarzy Domany. I udało mi się- jej twarz wyrażała nic, prócz głębokiego szoku. Gdybym miała aparat...
-Nie wiesz? A może to Ci podpowie, kto to taki?- powiedziała, a ja miałam wrażenie, że zachwilę zwymiotuję z nadmiaru słodyczy. Pokazała dyskretnie na swoją głowę.
-Nie wiem, co z PANI głową i psychiką, proszę pani.-podkreśliłam słowo "Pani", wiedząc, że to doprowadzi ją do wściekłości. I nie myliłam się.
-MIAŁAŚ. SIĘ. DO. MNIE. ZWRACAĆ. PO IMIENIU!-mówiła, każde słowo wypowiadając głośniej. Trafiłam w czuły punkt, nieprawdaż?
-Tylko nie zapowietrz mi się tu.*-powiedziałam złośliwie, a Domana wściekła do granic możliwości wyszła szybkim krokiem z sali, obmyślając plan zemsty.
Hejka!
Wiem, dawno nie pisałam, ale to z powodu braku czasu. Mam nadzieję, że rozdział ciekawy. Nie mogę się zdecydować na imiona dla uczniów z klasy I. Jeśli bylibyście łaskawi jakieś zaproponować, byłabym Wam wdzięczna.
*tekst mojego kolegi.
Wasza Ranitakk
Proszę, komentujcie! Tylko szczerze!
sobota, 26 września 2015
Rozdział czwarty "Czyli jestem mieszanką wszystkich ras które znacie...?"
Chwilę później Blanka i Iris znalazły się obok mnie. Trójka spojrzała się na mnie, pokazując nieme pytanie, czy podoba mi się to miejsce.
Miejsce ma atmosferę, ale zauważcie; na dłuższą metę jest tu trochę nudno, nieprawdaż? Pójdźmy do sali szpitalno-labolatoryjnej, by mi zbadać krew.-powiedziałam w myślach, choć chciałam na głos. Dziewczyny od razu zaprowadziły mnie do sali. Widząc mój zdziwiony wzrok, Aniela powiedziała:
~Tu nie masz ciała materialnego, więc jest tu tylko dusza i umysł. Nie można mówić wtedy, gdy nie ma się niczego materialnego, jednak za pomocą myślami można się porozumiewać. Mi i dziewczynom, tak jak mówiłam zajęło dwa lata porozumiewanie się myślami, a Ty to robisz od tak. Jesteś naprawdę niezwykła.
Doszłyśmy do sali, która była też w odcieniach błękitno-białych. Blanka przygotowała misę i nóż, a Iris rzekła:
~Mamy jeszcze 3 i pół godziny. Musisz lekko przeciąć sobie nadgarstek i krew nakierować do misy.
Przeraziłam się tymi słowami, ale bez zająknięcia poszłam do stolika i wykonałam polecenie Iris. Przez chwilę nic się nie działo, ale potem nad misą ukazały się słowa:
"ELENA CARLA VOR ALINTGEN MOSSE" -a pod nimi:
"Wyjątek; przodkowie od strony matki to druidzi, wampiry, władcy żywiołów, magicy, elfi i anioły. Matka została wydziedziczona w wieku trzech lat, ale jej jedno z potomstwa zalicza się do rodu. Ojciec człowiek nieświadomy rodziny żony. Brat człowiek. Demon przez związanie z Domaną Mer Pollison.-zawisły te słowa w powietrzu, lecz po chwili powoli z nich utworzyła się z nich korona ze złota, srebra i węgla. dziewczyny popatrzyły się na mnie zszokowane. Czyli jestem mieszanką wszystkich ras które znacie...?-zdążyłam pomyśleć, a wtem usłyszałam głos Anieli w mojej głowie.
~Eleno, zostałaś wybrana na władczynię tego miejsca. Nawet nie wiesz jaki to obowiązek! Możemy tu robić, co nam się podoba, ale też musimy wymyślić trochę nowych klątw, uroków, zaklęć uzdrawiających, a przede wszystkim zaklęcia zatrzymania czasu. Dosłownie hulaj dusza (piekła nie ma)!-powiedziała aż zbyt entuzjastycznie.
~Elena, wiesz o tym, że musimy do Ciebie zwracać się z szacunkiem? Mam nadzieję, że nie będzie Ci to przeszkadzać.-wtrąciła się Blanka.
~Możecie się do mnie zwracać per 'pani' tylko tu? Trochę to będzie dziwnie brzmiało w szkole.-podpytałam, sugerując, że to nie w porządku.
~Oj, pani, przecież to nic złego, ale dobrze. Musimy się zbierać, zostało pół godziny do ciszy nocnej.-zakończyła Iris.
~Dobrze. Anielka, stwórz elipsę, sama dasz radę. Iris, nadal pilnuj czasu. Blanka, wchodzisz pierwsza do przejścia. Ja ostatnia i zamykam portal. Zaczynamy!- rzekłam do dziewczyn i zabrałyśmy się do pracy.
~Ale, pani, przecież nie znasz zaklęcia.-powiedziała Blanka widocznie obawiając się, że ktoś je wykryje.
~Wątpisz we mnie?-spytałam, ukazując swoje rozbawienie.
~Nie...-odpowiedziała mi tylko i już więcej się do niczego nie przyczepiła. Aniela dała radę stworzyć elipsę i ustąpiła Blance. Po niej weszła Iris, widząc, że przyjaciółka chce coś ważnego powiedzieć mi na osobności.
~Pani, pamiętaj o zaklęciu zamykającym przed wejściem do przejścia. Zaklęcie zam...-nie dokończyła, gdyż jej przerwałam:
~Wiem, zaklęci brzmi 'Et aquentus meligus unreperando heb*' . Domyśliłam się, analizując przekaz, który na koniec z Blanką powiedziałyście. To przecież takie oczywiste.
~Dobrze, pani. Uważaj na siebie, proszę.-skończyła Aniela i weszła we mgiełkę cicho mówiąc 'move'. Kiedy zniknęła mi z pola widzenia wyraźnie powiedziałam move i weszłam w portal. Przenosząc się na Ziemię przyjemnie było czuć, że powoli, kawałek po kawałku przykleja się na nowo skóra. Kiedy wreszcie dotarłam do pokoju dziewczyn wymówiłam formułkę zamykającą przejście do nieba.
-Musisz szybko wracać do pokoju. Za minutę będzie sprawdzanie pokoi, czy wszyscy są w swoich mieszkankach.-poinformowała mnie Iri, martwiąc się, że już za pierwszym dniem będę mieć kłopoty. Szybciutko przemknęłam do drzwi obok, sprawdzając, czy nie są zamknięte. Dzięki Bogu, bliźniaczki nie zamykają się na noc.-pomyślałam wchodząc do holu.
-Ach, widzę, że w końcu raczyła wrócić nasza ulubienica grzecznie do pokoju i nie robić wokół siebie niepotrzebnego hałasu po raz kolejny, nie Karina?
-Tak, Kalina,masz rację. My w tym czasie zdołałyśmy ustalić zasady panujące w tym mieszkaniu.- powiedziała jak słychać Karina. Niestety koleżaneczki podeszły do mnie, i któraś z nich zagroziła mi:
-Wszystkie pokoje są do naszej predyspozycji, oprócz twojego-tu dosłownie wypluła słowo-pokoju, musisz godzinę przychodzić wcześniej przed nocną ciszą oraz masz się nas słuchać, nie?**
-Po co mam się słuchać tych, którzy plują wszędzie gdzie popadnie i nie szanują mojej skromnej osoby?-powiedziałam chłodno, patrząc im się w oczy. Moje intensywnie zielone oczy aż zabijały. Wzdrygnęły się i odwróciły wzrok. Powiało chłodem, nieprawdaż Dalia?
-Może po to, by nas się słuchać mądrzejszych?- rzekła przesłodzonym głosem bliźniaczka.
-I wy, uważacie się za mądre, nie potrafiąc poprawnie sklecić zdania?-powiedziałam tym razem kpiąco. Te oburzone odwróciły się ode mnie i poszły tylko w sobie znanym kierunku. Na odchodnym jedna z nich zawołała:
-Salon, łazienka i hol są twoje! Tylko nie już wchodź do naszego!
Eh... to będzie trudny rok.-pomyślałam, a w tym samym czasie weszła Domana.
-Masz rację, dla Ciebie będzie to trudny rok. Jednak stwierdziłam, że lepiej będzie, jak pobawisz się z tymi dwoma.-stwierdziła Dalia i dodała mentalnie
~Jak było w innym świecie?
~To Ty nic nie widziałaś?
~Nie, jak się okazało umysł nasz został wtedy podzielony na pół, a Ty wracając połączyłaś je nieświadomie. Może tego nie czułaś, ale ja wtedy byłam cała obolała. To opowiesz mi?
Okazało się, że to nie inny świat, jak niebo. Musiała być dawno temu wojna, po której wszystko zostało zniszczone. Nie wiem jak dusze mogą umrzeć, ale widocznie jest na to jakiś sposób. W każdym razie wszystkie inne dusze które przeżyły są być może na naszym świecie. Trzeba więc szybko wszystko odbudować, zanim stanie się tragedia na Ziemi. Zostało mi to umożliwione, gdyż zostałam władczynią nieba.
~To trochę się działo. Ja niestety w ogóle nie mam dostępu do nieba, nawet jak umrę. Moim przeznaczeniem będzie zawsze piekło, więc w tych sprawach Ci nie pomogę.-skończyła Dalia. Na koniec powiedziała:
-Dobranoc, Ewa. Przekaż swoim współlokatorkom, że wiem, iż naszą rozmowę podsłuchują, dobrze?
-Dobrze, Dalia. Dobranoc.-kończąc rozmowę to rozeszłyśmy się w swoje strony. Po umyciu od razu padłam na łóżko i szybko wpadłam w objęcia Morfeusza.
Witajcie! Mam nadzieję, że rozdział ciekawy.Nie zwlekając dłużej przechodzę do tłumaczenia zagadnień, które oznaczyłam gwiazdkami.
*Et aquentus meligus unreperando heb! oznaczają: 'Niech brama światów zamknie się!'
**Pisząc błędnie wypowiedzi chcę przekazać Wam głupotę bliźniaczek.
Miejsce ma atmosferę, ale zauważcie; na dłuższą metę jest tu trochę nudno, nieprawdaż? Pójdźmy do sali szpitalno-labolatoryjnej, by mi zbadać krew.-powiedziałam w myślach, choć chciałam na głos. Dziewczyny od razu zaprowadziły mnie do sali. Widząc mój zdziwiony wzrok, Aniela powiedziała:
~Tu nie masz ciała materialnego, więc jest tu tylko dusza i umysł. Nie można mówić wtedy, gdy nie ma się niczego materialnego, jednak za pomocą myślami można się porozumiewać. Mi i dziewczynom, tak jak mówiłam zajęło dwa lata porozumiewanie się myślami, a Ty to robisz od tak. Jesteś naprawdę niezwykła.
Doszłyśmy do sali, która była też w odcieniach błękitno-białych. Blanka przygotowała misę i nóż, a Iris rzekła:
~Mamy jeszcze 3 i pół godziny. Musisz lekko przeciąć sobie nadgarstek i krew nakierować do misy.
Przeraziłam się tymi słowami, ale bez zająknięcia poszłam do stolika i wykonałam polecenie Iris. Przez chwilę nic się nie działo, ale potem nad misą ukazały się słowa:
"ELENA CARLA VOR ALINTGEN MOSSE" -a pod nimi:
"Wyjątek; przodkowie od strony matki to druidzi, wampiry, władcy żywiołów, magicy, elfi i anioły. Matka została wydziedziczona w wieku trzech lat, ale jej jedno z potomstwa zalicza się do rodu. Ojciec człowiek nieświadomy rodziny żony. Brat człowiek. Demon przez związanie z Domaną Mer Pollison.-zawisły te słowa w powietrzu, lecz po chwili powoli z nich utworzyła się z nich korona ze złota, srebra i węgla. dziewczyny popatrzyły się na mnie zszokowane. Czyli jestem mieszanką wszystkich ras które znacie...?-zdążyłam pomyśleć, a wtem usłyszałam głos Anieli w mojej głowie.
~Eleno, zostałaś wybrana na władczynię tego miejsca. Nawet nie wiesz jaki to obowiązek! Możemy tu robić, co nam się podoba, ale też musimy wymyślić trochę nowych klątw, uroków, zaklęć uzdrawiających, a przede wszystkim zaklęcia zatrzymania czasu. Dosłownie hulaj dusza (piekła nie ma)!-powiedziała aż zbyt entuzjastycznie.
~Elena, wiesz o tym, że musimy do Ciebie zwracać się z szacunkiem? Mam nadzieję, że nie będzie Ci to przeszkadzać.-wtrąciła się Blanka.
~Możecie się do mnie zwracać per 'pani' tylko tu? Trochę to będzie dziwnie brzmiało w szkole.-podpytałam, sugerując, że to nie w porządku.
~Oj, pani, przecież to nic złego, ale dobrze. Musimy się zbierać, zostało pół godziny do ciszy nocnej.-zakończyła Iris.
~Dobrze. Anielka, stwórz elipsę, sama dasz radę. Iris, nadal pilnuj czasu. Blanka, wchodzisz pierwsza do przejścia. Ja ostatnia i zamykam portal. Zaczynamy!- rzekłam do dziewczyn i zabrałyśmy się do pracy.
~Ale, pani, przecież nie znasz zaklęcia.-powiedziała Blanka widocznie obawiając się, że ktoś je wykryje.
~Wątpisz we mnie?-spytałam, ukazując swoje rozbawienie.
~Nie...-odpowiedziała mi tylko i już więcej się do niczego nie przyczepiła. Aniela dała radę stworzyć elipsę i ustąpiła Blance. Po niej weszła Iris, widząc, że przyjaciółka chce coś ważnego powiedzieć mi na osobności.
~Pani, pamiętaj o zaklęciu zamykającym przed wejściem do przejścia. Zaklęcie zam...-nie dokończyła, gdyż jej przerwałam:
~Wiem, zaklęci brzmi 'Et aquentus meligus unreperando heb*' . Domyśliłam się, analizując przekaz, który na koniec z Blanką powiedziałyście. To przecież takie oczywiste.
~Dobrze, pani. Uważaj na siebie, proszę.-skończyła Aniela i weszła we mgiełkę cicho mówiąc 'move'. Kiedy zniknęła mi z pola widzenia wyraźnie powiedziałam move i weszłam w portal. Przenosząc się na Ziemię przyjemnie było czuć, że powoli, kawałek po kawałku przykleja się na nowo skóra. Kiedy wreszcie dotarłam do pokoju dziewczyn wymówiłam formułkę zamykającą przejście do nieba.
-Musisz szybko wracać do pokoju. Za minutę będzie sprawdzanie pokoi, czy wszyscy są w swoich mieszkankach.-poinformowała mnie Iri, martwiąc się, że już za pierwszym dniem będę mieć kłopoty. Szybciutko przemknęłam do drzwi obok, sprawdzając, czy nie są zamknięte. Dzięki Bogu, bliźniaczki nie zamykają się na noc.-pomyślałam wchodząc do holu.
-Ach, widzę, że w końcu raczyła wrócić nasza ulubienica grzecznie do pokoju i nie robić wokół siebie niepotrzebnego hałasu po raz kolejny, nie Karina?
-Tak, Kalina,masz rację. My w tym czasie zdołałyśmy ustalić zasady panujące w tym mieszkaniu.- powiedziała jak słychać Karina. Niestety koleżaneczki podeszły do mnie, i któraś z nich zagroziła mi:
-Wszystkie pokoje są do naszej predyspozycji, oprócz twojego-tu dosłownie wypluła słowo-pokoju, musisz godzinę przychodzić wcześniej przed nocną ciszą oraz masz się nas słuchać, nie?**
-Po co mam się słuchać tych, którzy plują wszędzie gdzie popadnie i nie szanują mojej skromnej osoby?-powiedziałam chłodno, patrząc im się w oczy. Moje intensywnie zielone oczy aż zabijały. Wzdrygnęły się i odwróciły wzrok. Powiało chłodem, nieprawdaż Dalia?
-Może po to, by nas się słuchać mądrzejszych?- rzekła przesłodzonym głosem bliźniaczka.
-I wy, uważacie się za mądre, nie potrafiąc poprawnie sklecić zdania?-powiedziałam tym razem kpiąco. Te oburzone odwróciły się ode mnie i poszły tylko w sobie znanym kierunku. Na odchodnym jedna z nich zawołała:
-Salon, łazienka i hol są twoje! Tylko nie już wchodź do naszego!
Eh... to będzie trudny rok.-pomyślałam, a w tym samym czasie weszła Domana.
-Masz rację, dla Ciebie będzie to trudny rok. Jednak stwierdziłam, że lepiej będzie, jak pobawisz się z tymi dwoma.-stwierdziła Dalia i dodała mentalnie
~Jak było w innym świecie?
~To Ty nic nie widziałaś?
~Nie, jak się okazało umysł nasz został wtedy podzielony na pół, a Ty wracając połączyłaś je nieświadomie. Może tego nie czułaś, ale ja wtedy byłam cała obolała. To opowiesz mi?
Okazało się, że to nie inny świat, jak niebo. Musiała być dawno temu wojna, po której wszystko zostało zniszczone. Nie wiem jak dusze mogą umrzeć, ale widocznie jest na to jakiś sposób. W każdym razie wszystkie inne dusze które przeżyły są być może na naszym świecie. Trzeba więc szybko wszystko odbudować, zanim stanie się tragedia na Ziemi. Zostało mi to umożliwione, gdyż zostałam władczynią nieba.
~To trochę się działo. Ja niestety w ogóle nie mam dostępu do nieba, nawet jak umrę. Moim przeznaczeniem będzie zawsze piekło, więc w tych sprawach Ci nie pomogę.-skończyła Dalia. Na koniec powiedziała:
-Dobranoc, Ewa. Przekaż swoim współlokatorkom, że wiem, iż naszą rozmowę podsłuchują, dobrze?
-Dobrze, Dalia. Dobranoc.-kończąc rozmowę to rozeszłyśmy się w swoje strony. Po umyciu od razu padłam na łóżko i szybko wpadłam w objęcia Morfeusza.
Witajcie! Mam nadzieję, że rozdział ciekawy.Nie zwlekając dłużej przechodzę do tłumaczenia zagadnień, które oznaczyłam gwiazdkami.
*Et aquentus meligus unreperando heb! oznaczają: 'Niech brama światów zamknie się!'
**Pisząc błędnie wypowiedzi chcę przekazać Wam głupotę bliźniaczek.
czwartek, 17 września 2015
Rozdział trzeci cz.II "Przejście do innego świata"
Witajcie! Nie dawno założyłam kolejnego bloga, na którego serdecznie zapraszam, tajemnica wodnej. Stwierdziłam, że przez nadmiar zajęć będę pisać posty raz w tygodniu- w niedzielę. Nie dam rady pisać codziennie. W każdym razie miłego czytania ;*
Nie jestem w pokoju z dziewczynami- co za ironia losu. Akurat musiały być trzyosobowe pokoje, a nie czteroosobowe! Jestem w pokoju z bliźniaczkami, które nie widzą świata poza sobą. To będzie trudny rok-pomyślałam rozgoryczona. Jedna to Kalina, a druga to Karina. Obie są jak dwie krople wody, nie rozróżniam ich, a imiona łatwo pomylić. Nie wiem czemu wrogo na mnie się popatrzyły, ale cóż... wszystko co piękne szybko się kończy. Odpłaciłam się im pięknym, ironicznym uśmiechem. Nie wiedziałam, że jedna brew podskoczyła do góry, przez co wyglądałam jak bym je wyśmiewała. One prychnęły zgodnie i odwróciły się do mnie plecami. Wracając do pokoju, był on świetnie urządzony. Były dwie sypialnie, w jednej dwa łóżka, a w drugiej jedno. Wygląda na to, że ktoś przygotował pokoje przewidując konflikt między mną, a bliźniaczkami.
~Dobrze się spisałaś Dalia.-ostatnie zdanie świadomie przesłałam do wychowawczyni.
~Jak żeby inaczej. Sama kiedyś byłam z nieznośnymi bliźniaczkami.-odpowiedziała Dalia.
~Mama tych dwóch?
~Owszem, ich mama też ma bliźniaczkę. Podobno ród ich został kiedyś przeklęty przez demony. Każde pokolenie to są córki bliźniaczki nie widzące nic poza swoim własnym nosem.-zakończyła swoją mądrą wypowiedź nauczycielka, a ja powróciłam do rzeczywistości. W mojej sypialni głównie królował czarny, srebrny i granatowy. Meble zostały wykonane z ciemnego drewna, a światło jest białe. Wszystko wyglądało mrocznie, ale dla mnie było w sam raz. Poszłam zwiedzać dalej. Sypialnia bliźniaczek wyglądała jak pokój w zakładzie dla psychicznych- wszystkie białe ściany meble, aż się wzdrygnęłam i szybko wyszłam z pokoju. Kalina i Karina bardzo zadowolone z tego nie oglądały wszystkich pokoi, dopóki ja nie skończę zwiedzać. Najwyraźniej objęły taktykę 'ty nie istniejesz dla nas, a my dla ciebie' i unikają mnie. Łazienka była bliżej mojego pokoju, więc będę mogła zrobić im na złość i myć się o północy. Salon jest przestronnym, ale małym pokoikiem. Zmieściły się w niej dwa wygodne fotele i kanapa. Mały, okrągły, szklany stolik dopełniał wrażenie pomieszczenia przytulnego. Ściany brązowe pokryte pięcioliniami, a na podłodze widać markery i gąbkę. Najwyraźniej pisaki zmazują się ze ścian, bardzo kreatywny pomysł. Korytarz był pomalowany na ciemny bordowy. Hol prowadził do wszystkich pokoi, więc był największą izbą w tym małym mieszkanku. Oki, zwiedziłam wszystkie pokoje, idę do Anieli, Blanki i Iris. Bliźniaczki, znajcie łaskę Pani.-zakończyłam swój wywód w myślach i poszłam do dziewczyn.
Dziewczyny przyjęły mnie do swojego mieszkania. Było ono o wiele mniejsze niż moje, gdyż miały jeden pokój na trzy osoby. Przeszłyśmy do saloniku i na wstępie zapytałam:
-Kiedy pokażecie mi nasz świat?
-Teraz. -powiedziała Aniela
-Dobrze, mamy cztery godziny do ciszy nocnej. Iris pilnuj czasu, Blanka, Aniela trzeba uaktywnić przejście czy coś takiego.-uśmiechnęłam się na widok ich min i ciągnęłam dalej-Mamy trochę czasu więc możemy zbadać jaką mieszanką ras jestem.-skończyłam. Po raz pierwszy tak władczo się zachowuję, ale dla nich to nie było niespodzianką; spodziewały się, że będę przywódczynią. Aniela i Blanka zaczęły mamrotać zdania w języku aniołów, Czyli przenosimy się do nieba. Nie stworzyły innego świata tylko dostęp do zaświatów, ale nie zdają sobie z tego sprawy. Czyli dusze czekają, aż ktoś odnowi tamten świat. To trochę jeszcze potrwa.-pomyślałam i wsłuchałam się w ostatnie zdanie dziewczyn:
-Et aquentus meligus reperando heb!*
Wtedy przed nami powstała srebrna, podłużna elipsa, która aż zachęcała do wejścia w nią. Aniela dodała:
-Żeby przejść do naszego świata musisz powiedzieć: move**. Wolisz nie wiedzieć co się stanie gdy tego nie powiesz.
Gdy skończyła w jej oczach pojawił się smutek i ból. Pokazała mi jak się wchodzi i zniknęła. Blanka i Iris zachęciły mnie do wejścia w elipsę wzrokiem, a ja zmotywowana weszłam i powiedziałam 'move'. Dziewczynom zniknęłam z oczu i poczułam jak ktoś mi rozrywał skórę, a tylko duszę pozostawił. Na szczęście chwilę później trafiłam do niebieskiego pokoju z namalowanymi chmurami. Jeśli to ma być miejsce dla innych dusz to trzeba wszystko zmienić. Przecież to ma być niebo!-rzekłam w myślach.
* słowa mojego autorstwa oznaczają: 'Niech brama światów otworzy się!'
**słowo angielskiego pochodzenia; 'move' = przenieś
Nie jestem w pokoju z dziewczynami- co za ironia losu. Akurat musiały być trzyosobowe pokoje, a nie czteroosobowe! Jestem w pokoju z bliźniaczkami, które nie widzą świata poza sobą. To będzie trudny rok-pomyślałam rozgoryczona. Jedna to Kalina, a druga to Karina. Obie są jak dwie krople wody, nie rozróżniam ich, a imiona łatwo pomylić. Nie wiem czemu wrogo na mnie się popatrzyły, ale cóż... wszystko co piękne szybko się kończy. Odpłaciłam się im pięknym, ironicznym uśmiechem. Nie wiedziałam, że jedna brew podskoczyła do góry, przez co wyglądałam jak bym je wyśmiewała. One prychnęły zgodnie i odwróciły się do mnie plecami. Wracając do pokoju, był on świetnie urządzony. Były dwie sypialnie, w jednej dwa łóżka, a w drugiej jedno. Wygląda na to, że ktoś przygotował pokoje przewidując konflikt między mną, a bliźniaczkami.
~Dobrze się spisałaś Dalia.-ostatnie zdanie świadomie przesłałam do wychowawczyni.
~Jak żeby inaczej. Sama kiedyś byłam z nieznośnymi bliźniaczkami.-odpowiedziała Dalia.
~Mama tych dwóch?
~Owszem, ich mama też ma bliźniaczkę. Podobno ród ich został kiedyś przeklęty przez demony. Każde pokolenie to są córki bliźniaczki nie widzące nic poza swoim własnym nosem.-zakończyła swoją mądrą wypowiedź nauczycielka, a ja powróciłam do rzeczywistości. W mojej sypialni głównie królował czarny, srebrny i granatowy. Meble zostały wykonane z ciemnego drewna, a światło jest białe. Wszystko wyglądało mrocznie, ale dla mnie było w sam raz. Poszłam zwiedzać dalej. Sypialnia bliźniaczek wyglądała jak pokój w zakładzie dla psychicznych- wszystkie białe ściany meble, aż się wzdrygnęłam i szybko wyszłam z pokoju. Kalina i Karina bardzo zadowolone z tego nie oglądały wszystkich pokoi, dopóki ja nie skończę zwiedzać. Najwyraźniej objęły taktykę 'ty nie istniejesz dla nas, a my dla ciebie' i unikają mnie. Łazienka była bliżej mojego pokoju, więc będę mogła zrobić im na złość i myć się o północy. Salon jest przestronnym, ale małym pokoikiem. Zmieściły się w niej dwa wygodne fotele i kanapa. Mały, okrągły, szklany stolik dopełniał wrażenie pomieszczenia przytulnego. Ściany brązowe pokryte pięcioliniami, a na podłodze widać markery i gąbkę. Najwyraźniej pisaki zmazują się ze ścian, bardzo kreatywny pomysł. Korytarz był pomalowany na ciemny bordowy. Hol prowadził do wszystkich pokoi, więc był największą izbą w tym małym mieszkanku. Oki, zwiedziłam wszystkie pokoje, idę do Anieli, Blanki i Iris. Bliźniaczki, znajcie łaskę Pani.-zakończyłam swój wywód w myślach i poszłam do dziewczyn.
Dziewczyny przyjęły mnie do swojego mieszkania. Było ono o wiele mniejsze niż moje, gdyż miały jeden pokój na trzy osoby. Przeszłyśmy do saloniku i na wstępie zapytałam:
-Kiedy pokażecie mi nasz świat?
-Teraz. -powiedziała Aniela
-Dobrze, mamy cztery godziny do ciszy nocnej. Iris pilnuj czasu, Blanka, Aniela trzeba uaktywnić przejście czy coś takiego.-uśmiechnęłam się na widok ich min i ciągnęłam dalej-Mamy trochę czasu więc możemy zbadać jaką mieszanką ras jestem.-skończyłam. Po raz pierwszy tak władczo się zachowuję, ale dla nich to nie było niespodzianką; spodziewały się, że będę przywódczynią. Aniela i Blanka zaczęły mamrotać zdania w języku aniołów, Czyli przenosimy się do nieba. Nie stworzyły innego świata tylko dostęp do zaświatów, ale nie zdają sobie z tego sprawy. Czyli dusze czekają, aż ktoś odnowi tamten świat. To trochę jeszcze potrwa.-pomyślałam i wsłuchałam się w ostatnie zdanie dziewczyn:
-Et aquentus meligus reperando heb!*
Wtedy przed nami powstała srebrna, podłużna elipsa, która aż zachęcała do wejścia w nią. Aniela dodała:
-Żeby przejść do naszego świata musisz powiedzieć: move**. Wolisz nie wiedzieć co się stanie gdy tego nie powiesz.
Gdy skończyła w jej oczach pojawił się smutek i ból. Pokazała mi jak się wchodzi i zniknęła. Blanka i Iris zachęciły mnie do wejścia w elipsę wzrokiem, a ja zmotywowana weszłam i powiedziałam 'move'. Dziewczynom zniknęłam z oczu i poczułam jak ktoś mi rozrywał skórę, a tylko duszę pozostawił. Na szczęście chwilę później trafiłam do niebieskiego pokoju z namalowanymi chmurami. Jeśli to ma być miejsce dla innych dusz to trzeba wszystko zmienić. Przecież to ma być niebo!-rzekłam w myślach.
* słowa mojego autorstwa oznaczają: 'Niech brama światów otworzy się!'
**słowo angielskiego pochodzenia; 'move' = przenieś
niedziela, 6 września 2015
Rozdział trzeci cz. I "Przejście do innego świata"
Wiem, że mało osób czyta moje posty, ale wydaje mi się, że opowiadanie może być. Widzę, że chcecie, by Elena była niezwykła. Oto i Wasz rozdział.
Doszłyśmy do Głównej Sali na czas- było dokładnie wpół do szóstej. Weszłyśmy, gdy już wszyscy siedzieli na miejscach. Z daleka widać było cztery puste miejsca przy Dalii. Wszyscy wbili wzrok we mnie, bo kto by zapomniał o moim samotnym wyjściu na korytarz.
-Dziewczynki, ruszcie się, nie mamy całego wieczoru, wszyscy na Was czekają!- zawołała nagle wychowawczyni, a ja karcącym wzrokiem pouczyłam ją, jakbym to ja była nauczycielem, a ona uczniem. Zajęłyśmy miejsca, a ja wyczułam coś dziwnego, inną, nie znaną mi na razie magię. Niestety nie umiem jej zidentyfikować, i nawet nie chcę próbować.
~Nie mogę się zbłaźnić na oczach całej szkoły!- krzyknęłam w myślach, a trójka dziewczyn lekko podskoczyły.
~Co się z Wami dzieje? Przecież trzeba skupić się na osobie do której się chce wysłać myśli!- pomyślałam, podczas gdy wszyscy już zaczęli jeść, a Aniela skupiła swój wzrok na mnie i powiedziała telepatycznie:
~Kiedy mówisz coś do siebie w myślach my to słyszymy. Powiedz teraz coś do mnie sposobem, jaki my używamy.-skończyła Aniela, a ja skupiłam swój wzrok na niej i powiedziałam w myślach:
To takie proste, a Wy mówicie, że tego uczy się latami...-urwałam połączenie, gdyż Dalia pomachała mi przed oczami.
-Ewa, co Ci się dzieje? -zapytała
-Przepraszam, Dalia. Zamyśliłam się, coś chciałaś?
-Tak, pytałam, czemu nic nie jesz?
-Nie jestem głodna...
-Co nie oznacza, że Anastazja, Beata i Izabela, też nie mogą jeść! Czy to Ty tak na nie wpłynęłaś?
-Nie. Dalio, nie musisz zwalać na mnie całej winy, chociaż już wiem, że będę odpowiadać za każdy wybryk naszej klasy. Dlaczego?-gdy to powiedziałam, Dalia pochyliła się nade mną i powiedziała szeptem:
-Bo czuję, że tylko Tobie mogę zaufać.-a mi odebrało mowę. Już za pierwszym dniem? Czekaj, czekaj... Wróć! Czy przywiązanie do jednej osoby nie jest charakterystyczne dla jakieś rasy poza ludzkiej?
~Brawo, Ewa, jestem tak samo jak Ty demonem.-przekazał ktoś telepatycznie, a ja rozpoznałam w nim głos Dalii. Przemówiłam do niej telepatycznie:
~Opowiesz mi coś na temat naszej rasy?
~Dobrze, pod warunkiem, że przekonasz dziewczyny do zbadania Twojej krwi jak najszybciej. Coś czuję, że nie jesteś tylko demonem...
~Okej, tylko skąd...?
~Jesteśmy połączone umysłami, jak siostry syjamskie ciałami. Mamy jeden mózg w dwóch częściach. Nie wiadomo jak do tego doszło, ale ty dowiadujesz się ważnych sytuacji o mnie i zemną związane i na odwrót. Potem Ci więcej powiem.-dokładnie gdy skończyła mówić, pani dyrektor wstała i powiedziała:
-Dobry wieczór wszystkim! Jestem Marianna Jugosławiewiczówna, jestem dyrektorką tej wspaniałej placówki. Przypominam wszystkim uczniom, że nie wolno wychodzić poza pokoje Wam przydzielone od północy do piątej. Jutro po śniadaniu pani Romanówka wręczy Wam grafiki zajęć. Śniadanie o ósmej w tej sali. Już nie będę przynudzać, możecie pójść do pokoi, które wskażą Wam wasi wychowawcy.
Doszłyśmy do Głównej Sali na czas- było dokładnie wpół do szóstej. Weszłyśmy, gdy już wszyscy siedzieli na miejscach. Z daleka widać było cztery puste miejsca przy Dalii. Wszyscy wbili wzrok we mnie, bo kto by zapomniał o moim samotnym wyjściu na korytarz.
-Dziewczynki, ruszcie się, nie mamy całego wieczoru, wszyscy na Was czekają!- zawołała nagle wychowawczyni, a ja karcącym wzrokiem pouczyłam ją, jakbym to ja była nauczycielem, a ona uczniem. Zajęłyśmy miejsca, a ja wyczułam coś dziwnego, inną, nie znaną mi na razie magię. Niestety nie umiem jej zidentyfikować, i nawet nie chcę próbować.
~Nie mogę się zbłaźnić na oczach całej szkoły!- krzyknęłam w myślach, a trójka dziewczyn lekko podskoczyły.
~Co się z Wami dzieje? Przecież trzeba skupić się na osobie do której się chce wysłać myśli!- pomyślałam, podczas gdy wszyscy już zaczęli jeść, a Aniela skupiła swój wzrok na mnie i powiedziała telepatycznie:
~Kiedy mówisz coś do siebie w myślach my to słyszymy. Powiedz teraz coś do mnie sposobem, jaki my używamy.-skończyła Aniela, a ja skupiłam swój wzrok na niej i powiedziałam w myślach:
To takie proste, a Wy mówicie, że tego uczy się latami...-urwałam połączenie, gdyż Dalia pomachała mi przed oczami.
-Ewa, co Ci się dzieje? -zapytała
-Przepraszam, Dalia. Zamyśliłam się, coś chciałaś?
-Tak, pytałam, czemu nic nie jesz?
-Nie jestem głodna...
-Co nie oznacza, że Anastazja, Beata i Izabela, też nie mogą jeść! Czy to Ty tak na nie wpłynęłaś?
-Nie. Dalio, nie musisz zwalać na mnie całej winy, chociaż już wiem, że będę odpowiadać za każdy wybryk naszej klasy. Dlaczego?-gdy to powiedziałam, Dalia pochyliła się nade mną i powiedziała szeptem:
-Bo czuję, że tylko Tobie mogę zaufać.-a mi odebrało mowę. Już za pierwszym dniem? Czekaj, czekaj... Wróć! Czy przywiązanie do jednej osoby nie jest charakterystyczne dla jakieś rasy poza ludzkiej?
~Brawo, Ewa, jestem tak samo jak Ty demonem.-przekazał ktoś telepatycznie, a ja rozpoznałam w nim głos Dalii. Przemówiłam do niej telepatycznie:
~Opowiesz mi coś na temat naszej rasy?
~Dobrze, pod warunkiem, że przekonasz dziewczyny do zbadania Twojej krwi jak najszybciej. Coś czuję, że nie jesteś tylko demonem...
~Okej, tylko skąd...?
~Jesteśmy połączone umysłami, jak siostry syjamskie ciałami. Mamy jeden mózg w dwóch częściach. Nie wiadomo jak do tego doszło, ale ty dowiadujesz się ważnych sytuacji o mnie i zemną związane i na odwrót. Potem Ci więcej powiem.-dokładnie gdy skończyła mówić, pani dyrektor wstała i powiedziała:
-Dobry wieczór wszystkim! Jestem Marianna Jugosławiewiczówna, jestem dyrektorką tej wspaniałej placówki. Przypominam wszystkim uczniom, że nie wolno wychodzić poza pokoje Wam przydzielone od północy do piątej. Jutro po śniadaniu pani Romanówka wręczy Wam grafiki zajęć. Śniadanie o ósmej w tej sali. Już nie będę przynudzać, możecie pójść do pokoi, które wskażą Wam wasi wychowawcy.
I kolejne ogłoszenie...
Moi drodzy czytelnicy!
Rozdział już piszę, nie zapomniałam o blogu. Przepraszam za opóźnienie, jutro będzie post. Tak jak uprzednio proszę o komentowanie i odpowiadanie na ankiety (jeśli będą).
To tyle,
Wasza Ranitakk :)
Rozdział już piszę, nie zapomniałam o blogu. Przepraszam za opóźnienie, jutro będzie post. Tak jak uprzednio proszę o komentowanie i odpowiadanie na ankiety (jeśli będą).
To tyle,
Wasza Ranitakk :)
poniedziałek, 24 sierpnia 2015
Wiersz
Słuchajcie, ostatnio piszę wiersze, wyczekując wyników ankiety. Chciałabym Wam jednego z nich pokazać. Rozdział trzeci będzie prawdopodobnie 2 września.
Wiersz o przyjaźni
Przyjaźń ma plusy i minusy,
ma dobrą i złą historię,
dlatego piszę ten wiersz.
Dzieciaki małe i duże,
słuchajcie mnie uważnie,
by ta wiedza nie poszła w zapomnienie.
Nie kolegujcie się,
z osobami, którymi nie ufacie,
wybierzcie osobę dobrze.
Pokazujcie swoje wady,
potem zalety.
Wtedy osoba może jest zaufania godna.
Jeśli przyjaciel Was zawiedzie,
nie załamujcie się.
Czas zmienić godną zaufania osobę,
może wtedy pierwsza opamięta się.
Staraj się zrozumieć innych.
Czasy zmieniają się,
a my razem z niem.
Korzystaj więc z życia,
nim będzie zapóźno.
Jeżeli korna upadnie Ci,
podnieś ją i z dumą idź dalej,
prawdziwa przyjaźń pomoże Ci.
Dziękuję Wam za uwagę!
Wiersz o przyjaźni
Przyjaźń ma plusy i minusy,
ma dobrą i złą historię,
dlatego piszę ten wiersz.
Dzieciaki małe i duże,
słuchajcie mnie uważnie,
by ta wiedza nie poszła w zapomnienie.
Nie kolegujcie się,
z osobami, którymi nie ufacie,
wybierzcie osobę dobrze.
Pokazujcie swoje wady,
potem zalety.
Wtedy osoba może jest zaufania godna.
Jeśli przyjaciel Was zawiedzie,
nie załamujcie się.
Czas zmienić godną zaufania osobę,
może wtedy pierwsza opamięta się.
Staraj się zrozumieć innych.
Czasy zmieniają się,
a my razem z niem.
Korzystaj więc z życia,
nim będzie zapóźno.
Jeżeli korna upadnie Ci,
podnieś ją i z dumą idź dalej,
prawdziwa przyjaźń pomoże Ci.
Dziękuję Wam za uwagę!
piątek, 21 sierpnia 2015
Ogłoszenie!
Słuchajcie, ludziska, mam dylemat. Jakiej rasy ma być Elena? Ankieta jest na samym dole, na szarym pasku, na końcu. Proszę wszystkich czytelników o wypełnienie ankiety, gdyż będę musiała sama wybierać. Może wtedy się okazać, że rozdziały są nieciekawe, a ja tego nie chcę. Chciałabym też uświadomić czytelników, że jeśli moje opowiadania podobają Wam się, to polećcie go swoim znajomym, którzy też lubią czytać blogi! Taka jest moja wieelka prośba do Was. Tak na marginesie, SZUKAM BETY. Chętni piszą do mnie e-maile na ranitakk02@gmail.com
Wasza Ranitakk
Wasza Ranitakk
czwartek, 20 sierpnia 2015
Rozdział drugi "Przecież to niemożliwe!"
Tak poznałam się z trójką dziewczyn. Rozmawiałam z nimi, jakbym znała je od dawna. Anastazja, Beata i Izabela nie wyglądają podobnie. Anastazja jest średnią blondynką o błękitnych jak niebo oczach, różanych ustach i zadartym nosem. Ma długie, do pasa włosy, których jak się dowiedziałam nigdy nie spina oraz drobną posturę.Dziś ubrała się na biało-wygląda jak mały anioł. Beata to jej przeciwieństwo, jest to czarnowłosa z czerwonymi pasmami dziewczyna o czarnych oczach,czerwonych ustach i haczykowatym nosem. Jest blada, można pomyśleć, że jest wampirem. Przecież wampiry nie istnieją, są tylko w książkach i filmach!- pomyślałam- Ona tylko tak wygląda. Ma do barków włosy i jest dobrze zbudowana. Izabela za to jest jak iskierka- jest to mała, ruda osóbka z fioletowymi oczami, małym nosem i bladymi ustami. Jest niska, ma do łokci włosy, ale jest bardzo zauważalna.
-Słuchajcie, jest kwadrans po piątej, więc mamy piętnaście minut na dojście do Głównej Sali!- zauważyła Izabela,choć nie wiem jak- nie ma zegarka na ręku, a komórkę ma w torbie. Zapisałam sobie to w pamięci, by potem o to zapytać Izę.
-To zapytam się jak dojść do Głównej Sali.-zaproponowałam, a wszystkie zgodziły się. Podeszłam do jakiegoś trzecioklasisty i zapytałam:
-Jak dojść do Głównej Sali?
-Do sali głównej? Jesteś pierwszakiem?
-Tak, dlatego się pytam.
-Słuchaj, idź prosto do drugich schodów na prawo i skręć w lewo. Potem zobaczysz wielki napis "Główna Sala". Nazywasz się...?
-Ewa Jeżyńska. Dzięki za pomoc.
-Proszę, jestem Przemek Stężycki-przedstawił się a ja już poszłam do dziewczyn.
-Co ten chłopak od Ciebie chciał?-zapytała się mnie Anastazja
-Zapamiętał mnie, pewnie dlatego,że nie wstydziłam się chodzić po korytarzach pierwszy raz.
-To doprawdy podobno od lat niespotykane. Jesteś bardzo odważna, że się jeszcze tego nie wstydzisz.-powiedziała Beata.
-Czego tu się wstydzić? Przecież to normalna rzecz.-odpowiedziałam.
-Bo tacy...-urwała Izabela, a ja się przekonałam, że ta trójka coś przede mną ukrywa. Trzeba to sprawdzić, odkryć tę tajemnicę. Jeśli potrafią mi czytać w myślach, to niech wiedzą, że ten sekret prędzej czy później odkryję.-rzekłam w myślach, a one w tej chwili przestraszyły się i popatrzyły na siebie wzajemnie.- Widzę, że są jakoś... magiczne, jeśli potrafią czytać w myślach. Podobno jest to cecha charakterystyczna dla wampirów.-zastanawiałam się, a Izabela, Anastazja i Beata patrzyły na siebie intensywnie.- Wydaje mi się, że one porozumiewają się myślami. Trochę to dziwne, ale tą cechę bym przypisała druidom.-rozmyślałam dalej. Popatrzyłam potem na Anastazję i zrozumiałam. Próbuje mnie zahipnotyzować.-Nie zemną te numery, nie da mnie się zahipnotyzować, Anastazja. Wiem, że jesteś aniołem, tylko one potrafią hipnozę.-pomyślałam, a dziewczyny popatrzyły się na mnie zszokowane. Wepchnęły mnie do najbliższego rogu, Izabela popatrzyła, czy nikt nas nie widzi i wyszeptała jakieś zdanie, z którego nic nie rozumiem. Wróciła i wtedy Beata zaczęła opowiadać:
-Ewa, jak już zdążyłaś zauważyć, nie jesteśmy ludźmi. Jestem wampirem, Izabela druidem, a Anastazja aniołem.
-Przecież to niemożliwe! Myślałam, że próbujecie mnie wkręcić!-przerwałam Beacie,ale ona spokojnym głosem dodała:
-Ty tak nie myślałaś, a teraz Twój mózg każe wygadywać Ci bzdury. Proszę Cię, byś nam nie przerywała. Kiedy odkryłaś nasze tajemnice, muszę Ci powiedzieć, że nasze imiona, które znasz są tylko przykrywką. Moim prawdziwym imieniem jest Blanka, Anastazja to Aniela, a Izabela to Iris. Nasi rodzice nie wiedzą, że nie jesteśmy ludźmi, myślą, że jesteśmy po prostu zamknięte na świat. My w tym czasie poznałyśmy się w przedszkolu, już wtedy wiedziałyśmy, że jesteśmy inne. Poszłyśmy do szkoły i w trzeciej klasie stworzyłyśmy nowy jeszcze potrzebujący pracy świat dla takich, jak my. Odkrywałyśmy jedne z naszych umiejętności, by się ich przez lata nauczyć. Niestety, codziennie musiałyśmy dzielić nasz świat z obowiązkami. To było ciężkie. Co do muzyki, to skończyłyśmy szkołę muzyczną i podstawową- chodziłyśmy do szkoły muzycznej dziennej. Aniela gra na skrzypcach, Iris na flecie, ja na wiolonczeli. Brakuje nam fortepianu do zespołu.
-Naprawdę? Ja świetnie gram na fortepianie!- wyrwało mi się.
-Tą sprawą zajmiemy się później.Naszym problemem jet to, że nie mamy czasu do nauki naszych niezwykłych umiejętności, oraz nie mamy do nich nauczyciela. Potrzebujemy przywódcy, który nas będzie kierował, a Ty nadajesz się idealnie na to stanowisko.-powiedziała Iris.
- Jak widzę, jest jeszcze jeden problem.-dodałam widząc minę Anieli.
-Tak. Otóż musimy odkryć jaką mieszanką ras jesteś, a musimy to zrobić jak najszybciej.-dopowiedziała Aniela.
-Jednak wszystko ustalimy, gdy poznamy ten zamek i dostaniemy swoje plany lekcji.-zakończyła Beata.
-Dziewczyny, jest jeszcze jedna sprawa. Jak mam naprawdę na imię?
-Elena. Jesteś Elena-stwierdziła Iris.
-Dobrze, więc posiedzenie zakończone. Iris, która godzina?-zapytała się Aniela.
-Mamy pięć minut do kolacji. Elena, prowadź.-stwierdziła Iris i poszłyśmy do Głównej Sali. Wiem, że ta rozmowa zmieniła mnie i moje życie o 360 stopni.
-Słuchajcie, jest kwadrans po piątej, więc mamy piętnaście minut na dojście do Głównej Sali!- zauważyła Izabela,choć nie wiem jak- nie ma zegarka na ręku, a komórkę ma w torbie. Zapisałam sobie to w pamięci, by potem o to zapytać Izę.
-To zapytam się jak dojść do Głównej Sali.-zaproponowałam, a wszystkie zgodziły się. Podeszłam do jakiegoś trzecioklasisty i zapytałam:
-Jak dojść do Głównej Sali?
-Do sali głównej? Jesteś pierwszakiem?
-Tak, dlatego się pytam.
-Słuchaj, idź prosto do drugich schodów na prawo i skręć w lewo. Potem zobaczysz wielki napis "Główna Sala". Nazywasz się...?
-Ewa Jeżyńska. Dzięki za pomoc.
-Proszę, jestem Przemek Stężycki-przedstawił się a ja już poszłam do dziewczyn.
-Co ten chłopak od Ciebie chciał?-zapytała się mnie Anastazja
-Zapamiętał mnie, pewnie dlatego,że nie wstydziłam się chodzić po korytarzach pierwszy raz.
-To doprawdy podobno od lat niespotykane. Jesteś bardzo odważna, że się jeszcze tego nie wstydzisz.-powiedziała Beata.
-Czego tu się wstydzić? Przecież to normalna rzecz.-odpowiedziałam.
-Bo tacy...-urwała Izabela, a ja się przekonałam, że ta trójka coś przede mną ukrywa. Trzeba to sprawdzić, odkryć tę tajemnicę. Jeśli potrafią mi czytać w myślach, to niech wiedzą, że ten sekret prędzej czy później odkryję.-rzekłam w myślach, a one w tej chwili przestraszyły się i popatrzyły na siebie wzajemnie.- Widzę, że są jakoś... magiczne, jeśli potrafią czytać w myślach. Podobno jest to cecha charakterystyczna dla wampirów.-zastanawiałam się, a Izabela, Anastazja i Beata patrzyły na siebie intensywnie.- Wydaje mi się, że one porozumiewają się myślami. Trochę to dziwne, ale tą cechę bym przypisała druidom.-rozmyślałam dalej. Popatrzyłam potem na Anastazję i zrozumiałam. Próbuje mnie zahipnotyzować.-Nie zemną te numery, nie da mnie się zahipnotyzować, Anastazja. Wiem, że jesteś aniołem, tylko one potrafią hipnozę.-pomyślałam, a dziewczyny popatrzyły się na mnie zszokowane. Wepchnęły mnie do najbliższego rogu, Izabela popatrzyła, czy nikt nas nie widzi i wyszeptała jakieś zdanie, z którego nic nie rozumiem. Wróciła i wtedy Beata zaczęła opowiadać:
-Ewa, jak już zdążyłaś zauważyć, nie jesteśmy ludźmi. Jestem wampirem, Izabela druidem, a Anastazja aniołem.
-Przecież to niemożliwe! Myślałam, że próbujecie mnie wkręcić!-przerwałam Beacie,ale ona spokojnym głosem dodała:
-Ty tak nie myślałaś, a teraz Twój mózg każe wygadywać Ci bzdury. Proszę Cię, byś nam nie przerywała. Kiedy odkryłaś nasze tajemnice, muszę Ci powiedzieć, że nasze imiona, które znasz są tylko przykrywką. Moim prawdziwym imieniem jest Blanka, Anastazja to Aniela, a Izabela to Iris. Nasi rodzice nie wiedzą, że nie jesteśmy ludźmi, myślą, że jesteśmy po prostu zamknięte na świat. My w tym czasie poznałyśmy się w przedszkolu, już wtedy wiedziałyśmy, że jesteśmy inne. Poszłyśmy do szkoły i w trzeciej klasie stworzyłyśmy nowy jeszcze potrzebujący pracy świat dla takich, jak my. Odkrywałyśmy jedne z naszych umiejętności, by się ich przez lata nauczyć. Niestety, codziennie musiałyśmy dzielić nasz świat z obowiązkami. To było ciężkie. Co do muzyki, to skończyłyśmy szkołę muzyczną i podstawową- chodziłyśmy do szkoły muzycznej dziennej. Aniela gra na skrzypcach, Iris na flecie, ja na wiolonczeli. Brakuje nam fortepianu do zespołu.
-Naprawdę? Ja świetnie gram na fortepianie!- wyrwało mi się.
-Tą sprawą zajmiemy się później.Naszym problemem jet to, że nie mamy czasu do nauki naszych niezwykłych umiejętności, oraz nie mamy do nich nauczyciela. Potrzebujemy przywódcy, który nas będzie kierował, a Ty nadajesz się idealnie na to stanowisko.-powiedziała Iris.
- Jak widzę, jest jeszcze jeden problem.-dodałam widząc minę Anieli.
-Tak. Otóż musimy odkryć jaką mieszanką ras jesteś, a musimy to zrobić jak najszybciej.-dopowiedziała Aniela.
-Jednak wszystko ustalimy, gdy poznamy ten zamek i dostaniemy swoje plany lekcji.-zakończyła Beata.
-Dziewczyny, jest jeszcze jedna sprawa. Jak mam naprawdę na imię?
-Elena. Jesteś Elena-stwierdziła Iris.
-Dobrze, więc posiedzenie zakończone. Iris, która godzina?-zapytała się Aniela.
-Mamy pięć minut do kolacji. Elena, prowadź.-stwierdziła Iris i poszłyśmy do Głównej Sali. Wiem, że ta rozmowa zmieniła mnie i moje życie o 360 stopni.
niedziela, 16 sierpnia 2015
Rozdział pierwszy "Pierwszy dzień w nowej szkole"
Na początku podjechaliśmy do szkoły Karola.Jego gimnazjum jest mało zachęcające; jest szare, bure i ponure. Nie lubię takich budynków- są mało ciekawe, wyglądają, jakby nikomu nie zależało na budowie. Jest to niski, z grubymi ścianami wielki gmach, trzypiętrowy. Nawet nie wiadomo w jakim stylu został zbudowany ten budynek. Karol mówił, że od wewnątrz gimnazjum lepiej się prezentuje, ale ja sama nie oceniam, jak tam jest, nigdy w środku nie byłam. Potem jechaliśmy do mojej szkoły. Jechaliśmy przez lasy, gąszcze i nie wiem przez co jeszcze, aż w końcu dojechaliśmy. Moim gimnazjum okazał się wielki zamek średniowieczny. Prezentował się pięknie.Podjechaliśmy pod znak "NIE JECHAĆ DALEJ'' i zaczekaliśmy. Chwilę później podbiegła młoda pani, a mama otworzyła drzwi.
-Czy jest tu Ewa, nowa uczennica naszej szkoły?- zapytała się pani.
-Tak jest, Ewuniu, widzimy się za rok, powodzenia w nowej szkole!- rzekła mama, a ja stwierdziłam, że jest to czas na opuszczenie samochodu.
-Wszystko będzie dobrze, tato-powiedziałam na odchodnym, widząc zmartwioną minę taty. Poszłam za panią zaciekawiona sytuacją, a w tym czasie rodzice odjechali.
-Przyjechałaś na czas, za pięć minut jest rozpoczęcie roku. Jestem Dalia i mam nadzieję, że spodoba Ci się tu.-przedstawiła się Dalia.-Będę Twoją wychowawczynią, ale i tak możesz mówić do mnie po imieniu-dodała i posłała mi pokrzepiający uśmiech.Poszłyśmy do szkoły,gdzie wszyscy się na mnie patrzyli. To było tak denerwujące,lecz spodziewałam się czegoś podobnego, wiec szłam dumnie z podniesioną głową. Inni wtedy zdziwieni nie urywali zaskoczenia, bo przecież każdy,kto przyszedł do tej szkoły sam jest bardzo zestresowany. Analizując wszystkich, spostrzegłam, że trzy dziewczyny stojące obok siebie prezentują inną aurę. Muszę to sprawdzić, choćby zaraz po rozpoczęciu!-pomyślałam. Trójka dziewczyn też się na mnie dziwnie popatrzyła, jakbym to ja była tą dziwniejszą od nich. Niech myślą co chcą, ja i tak zbadam tę sprawę, może nawet się z nimi zakoleguję...-zastanawiałam się. Kiedy zabrzmiał dzwonek wszyscy jak jeden mąż udali się do głównego pomieszczenia. Jest to sala zrobiona bardzo nowocześnie, czego nie spodziewałam się w zamku.Drewniana podłoga, ławki, biały sufit, piękna duża lampa, w której zamiast świec są lampki oraz wielkie podium. Gdy dotarliśmy Dalia weszła na podium i przemówiła:
-Witajcie wszyscy uczniowie młodsi, jak i starsi po tak krótkich wakacjach w Prywatnej szkole muzycznej II stopnia im. Tekli Bądarzewskiej! W tym roku przypadło mi mówić na podium, ale za wiele rzeczy nie ma do przedyskutowania. Chciałabym jednak zwrócić uwagę starszym dzieciom, by jutro najlepiej oprowadzili pierwszoklasistów.Dziś po uroczystej kolacji ze wszystkimi, od godz.19:30 odbędą się zgłoszenia w pokoju nauczyciela teorii muzyki do oprowadzenia pierwszaków. Kolacja jest o 17:30. To tyle, dzięki!-gdy Dalia skończyła mówić, wszyscy uczniowie wyszli, a nauczyciele zostali, by pewnie coś przedyskutować. Kiedy znaleźliśmy się w holu, trójka dziewczyn do mnie podeszła. Jedna z nich powiedziała:
-Jestem Anastazja, to Beata i Izabela.
-Ja Ewa. Mam nadzieję, że się będziemy dobrze dogadywać-posłałam im uśmiech, a one mi tym samym odpowiedziały. Coś czułam, że to będą przyjaciółki na dobre i złe.
-Czy jest tu Ewa, nowa uczennica naszej szkoły?- zapytała się pani.
-Tak jest, Ewuniu, widzimy się za rok, powodzenia w nowej szkole!- rzekła mama, a ja stwierdziłam, że jest to czas na opuszczenie samochodu.
-Wszystko będzie dobrze, tato-powiedziałam na odchodnym, widząc zmartwioną minę taty. Poszłam za panią zaciekawiona sytuacją, a w tym czasie rodzice odjechali.
-Przyjechałaś na czas, za pięć minut jest rozpoczęcie roku. Jestem Dalia i mam nadzieję, że spodoba Ci się tu.-przedstawiła się Dalia.-Będę Twoją wychowawczynią, ale i tak możesz mówić do mnie po imieniu-dodała i posłała mi pokrzepiający uśmiech.Poszłyśmy do szkoły,gdzie wszyscy się na mnie patrzyli. To było tak denerwujące,lecz spodziewałam się czegoś podobnego, wiec szłam dumnie z podniesioną głową. Inni wtedy zdziwieni nie urywali zaskoczenia, bo przecież każdy,kto przyszedł do tej szkoły sam jest bardzo zestresowany. Analizując wszystkich, spostrzegłam, że trzy dziewczyny stojące obok siebie prezentują inną aurę. Muszę to sprawdzić, choćby zaraz po rozpoczęciu!-pomyślałam. Trójka dziewczyn też się na mnie dziwnie popatrzyła, jakbym to ja była tą dziwniejszą od nich. Niech myślą co chcą, ja i tak zbadam tę sprawę, może nawet się z nimi zakoleguję...-zastanawiałam się. Kiedy zabrzmiał dzwonek wszyscy jak jeden mąż udali się do głównego pomieszczenia. Jest to sala zrobiona bardzo nowocześnie, czego nie spodziewałam się w zamku.Drewniana podłoga, ławki, biały sufit, piękna duża lampa, w której zamiast świec są lampki oraz wielkie podium. Gdy dotarliśmy Dalia weszła na podium i przemówiła:
-Witajcie wszyscy uczniowie młodsi, jak i starsi po tak krótkich wakacjach w Prywatnej szkole muzycznej II stopnia im. Tekli Bądarzewskiej! W tym roku przypadło mi mówić na podium, ale za wiele rzeczy nie ma do przedyskutowania. Chciałabym jednak zwrócić uwagę starszym dzieciom, by jutro najlepiej oprowadzili pierwszoklasistów.Dziś po uroczystej kolacji ze wszystkimi, od godz.19:30 odbędą się zgłoszenia w pokoju nauczyciela teorii muzyki do oprowadzenia pierwszaków. Kolacja jest o 17:30. To tyle, dzięki!-gdy Dalia skończyła mówić, wszyscy uczniowie wyszli, a nauczyciele zostali, by pewnie coś przedyskutować. Kiedy znaleźliśmy się w holu, trójka dziewczyn do mnie podeszła. Jedna z nich powiedziała:
-Jestem Anastazja, to Beata i Izabela.
-Ja Ewa. Mam nadzieję, że się będziemy dobrze dogadywać-posłałam im uśmiech, a one mi tym samym odpowiedziały. Coś czułam, że to będą przyjaciółki na dobre i złe.
Powracam!
Wróciłam! Może minęło więcej jak dwa tygodnie, ale potrzebowałam czasu na przemyślenia takie jak: co dalej? Znów mam wenę i mam nadzieję, że opowiadania będą dłuższe i ciekawsze. Posty będą tak jak obiecałam codziennie- przynajmniej będę się starać :-)
Wasza Ranitakk
sobota, 25 lipca 2015
Ogłoszonko!
Wyjeżdżam :(
Wyjeżdżam na wieś i nie będzie rodzialiku przez max. dwa tygodnie.
Potem posty postaram się wstawiać codziennie.
Wasza Ranitakk
Wyjeżdżam na wieś i nie będzie rodzialiku przez max. dwa tygodnie.
Potem posty postaram się wstawiać codziennie.
Wasza Ranitakk
piątek, 24 lipca 2015
Prolog
Wszystkie imiona użyte w opowiadaniu nie są prawdziwe- chcę
zachować prawdziwe imiona w tajemnicy. Miłego czytania :)
Prolog
Pierwszego wrześniowego poranka obudziłam się przerażona, gdy uświadomiłam sobie, że jest
dziś rozpoczęcie roku w nowej szkole. Szybko zjadłam śniadanie, ale kiedy
zauważyłam, godzinę 6:00 uspokoiłam trochę nerwy. Umyłam się i ubrałam na
siebie białą, sięgającą do kolan sukienkę.
Do tego czarny sweter i również białe pantofle. Upięłam swoje długie,
proste włosy w kok. Potem spakowałam wszystkie rzeczy do dwóch walizek i poszłam przejrzeć się do lustra. Ujrzałam wysoką, lecz
drobną blondynkę o zielonych oczach. Rysy twarzy są wyraźne, które postarzają o
dwa, może trzy lata. Odeszłam od lustra i zdziwiona zobaczyłam rodziców i brata
gotowych. Karol jest do mnie w ogóle niepodobny. Jest dobrze zbudowanym,
wysokim brunetem o stalowych oczach. Jestem młodsza od niego o dwa lata,
chociaż tego nie widać. Chodzimy do innych szkół, choćby dlatego, że mamy
również różne zainteresowania.-Halo, Ewa, Ziemia do Ciebie! Otrząśnij się wreszcie z
rozmyślań! Jest w pół do ósmej, musimy jeszcze odwieść Karola do jego
szkoły.-przywróciła mnie mama do świata żywych. Podekscytowana trudno
zachowałam poważny wyraz twarzy. Mama wyraźnie się zasmuciła, że nie uradowała
mnie myśl o nowej szkole. Oj, mamo,
naprawdę tak słabo mnie znasz?-pomyślałam. Przynajmniej nie widać, że ledwo powstrzymuję się od wybuchnięcia
śmiechem.-Jedziemy? W końcu chciałabym być punktualna na rozpoczęciu.-
oznajmiłam obojętnym tonem. Rodzice dziwnie się na mnie popatrzyli, ale w końcu
pojechaliśmy.
czwartek, 23 lipca 2015
Od autorki
Ode mnie
Na początek
chciałabym prosić wszystkich czytelników o wyrozumiałość, bo to mój pierwszy
blog… Będzie on opowiadał o magii. Zresztą, nie ma
co tu dużo mówić, sami zobaczycie. Mam wielką nadzieję, że dobrze będzie Wam
się czytało :)
Ranitakk
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)